Ponadto należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt zagadnienia, który nie wynika bezpośrednio z przytaczanych statystyk. Otóż wyjazdy turystyczne rozumiane jako czasowa zmiana miejsca stałego pobytu nie mogą być traktowane jako synonim aktywności fizycznej i być z nią utożsamiane. Dopiero bowiem informacja na temat sposobu zagospodarowania czasu wolnego, jakim dysponuje potencjalny turysta, może być w tej materii miarodajna. A tu, jak pokazują badania, bywa bardzo różnie. W porównaniu z codziennością, wśród wypoczywających rodaków zmieniają się np. preferencje dotyczące spędzania czasu wolnego. Mniej więcej o 30% maleje widownia telewizyjna, a dodajmy, że jest to jedna z najpopularniejszych form spędzania czasu wolnego. Ponad połowa urlopowiczów deklaruje częstsze kontakty towarzyskie, które zwykle mają miejsce w obrębie tych samych grup wiekowych i o zbliżonym statusie wykształcenia. Pojawiają się także aktywniejsze formy, jak chociażby wszechobecny spacer, który na czas wypoczynku staje się codzienną czynnością 90% urlopowiczów. Ale w całościowym obrazie, jak podsumowuje jeden z badaczy, raczej do rzadkości należy zaliczyć kontakty z kulturą (w tym także fizyczną), a sam wypoczynek bywa często nie tylko bierny, lecz również smutny (Adamczuk 1990: 92). Dociekanie przyczyn niskiej aktywności i związanych z tym barier, jakie aktywność tę ograniczają (zwłaszcza gdy odwołujemy się do materiałów uzyskanych na podstawie badań ankietowych bądź kwestionariuszowych), sprowadza się w efekcie do swoistej triady, którą można streścić w słowach: nie mam gdzie, nie mam kiedy, nie mam za co. Wyeksponowanie tych wątków, a pomijanie milczeniem np. braku nawyków czy zainteresowań tą sferą życia w sensie psychologicznym jest zrozumiałe i często z własnego doświadczenia wiemy, jak łatwo znaleźć usprawiedliwienie dla różnych działań przez nas podejmowanych lub jak w tym przypadku – niepodejmowanych.