Tytuł prezentowanej części książki „Rekreacja ruchowa dla wszystkich” można rozpatrywać w kilku aspektach: Jako przekaz informacji o tym, że rekreacja ruchowa jest tak dostępna, że może dotyczyć wszystkich, nawet tych, którzy aktualnie nie są nią zainteresowani (z wyjątkiem osób wyłączonych całkowicie, jak np. zupełnie sparaliżowani, z wszelkiej aktywności ruchowej o podłożu kulturowym). Jako postulat wskazujący na to, że wszyscy, którym dostępna jest aktywność ruchowa, powinni się zająć rekreacją fizyczną. Jako neologizm stanowiący połączenie, skrzyżowanie pojęcia rekreacji ruchowej z pojęciem sportu dla wszystkich. Zawartość treściowa tych pojęć jest tak podobna, że nawet – zdaniem Teresy Wolańskiej, nawiązującej w tym względzie do koncepcji zachodnich – mogą być one traktowane jako analogony. Z kolei w tradycji polskiej owe pojęcia były konsekwentnie rozróżniane. Rekreację ruchową (inaczej fizyczną) traktowano jako część (składową) sportu dla wszystkich – a więc pojęcia znacznie szerszego. I choć jestem zwolennikiem poglądu Teresy Wolańskiej, to jednak uważam, że pojęcie rekreacji ruchowej zasługuje na specjalne wyróżnienie, podkreślające jej specyficzny charakter; dotyczy bowiem przejawów aktywności fizycznej o właściwościach kulturowych i wypoczynkowych, aktywności dostępnej i zalecanej wszystkim mogącym ją uwzględnić w realizacji własnych potrzeb i aspiracji życiowych. Jako pojęcie różniące się w pewnym stopniu od pojmowania sportu dla wszystkich. Sport dla wszystkich jest bowiem pojęciem jednorodnym w sensie znaczeniowym. Nie zawiera ani postulatu, ani wskazania, że jest on przeznaczony dla wszystkich. Informuje jedynie, że chodzi w tym przypadku o kulturową aktywność fizyczną, która nie jest związana ze sportem wyczynowym, olimpijskim, zawodowym czy widowiskowym. Natomiast w przypadku pojęcia rekreacji ruchowej dla wszystkich podkreśla się, że ma ona na celu głównie aspekt powinnościowy, wskazujący zarazem na jej powszechną dostępność.