Czas przeszły z kolei zawsze był dla człowieka świadomego swego istnienia czasem zajętym – zajętym czymś, co miało dla niego większe lub mniejsze znaczenie. A więc w czasie przeszłym nigdy nie było czasu wolnego. A ponadto czas przeszły to czas, który już nie należy do nas i od nas nie zależy, bo to czas, na który nie mamy żadnego wpływu – bo już bezpowrotnie przeminął. A stan faktyczny tego czasu, to znaczy jego faktyczna zawartość – istniejąca tylko we wspomnieniach – nigdy już nie ulegnie zmianie. Może on być potraktowany jako czas wolny, ale wolny w innym sensie, tj. wolny od naszego nań wpływu, od jakiejkolwiek ingerencji w jego treść i strukturę.
Wyjątkiem w tym względzie mogą być jedynie wspomnieniowe modyfikacje czy konfabulacje, zmyślanie czy wymyślanie czegoś, czego faktycznie nie było. Jeżeli dla człowieka świadomego istnienia i upływu czasu nie ma czasu wolnego tak w czasie teraźniejszym, jak w czasie przeszłym oraz w czasie przyszłym choćby i z tego względu, że czas ten (tj. czas przyszły) jeszcze nie nastąpił, to można z tego punktu widzenia stwierdzić, iż czas wolny w ogóle nie występuje, że czas wolny nie istnieje. Ponieważ czasu wolnego jako takiego nie ma, to jeśli wskazuje się na jego istnienie, to tylko i wyłącznie na zasadzie zastosowanej i zaakceptowanej konwencji, czyli umowy określającej uznane za obiektywne wyróżniane właściwości charakteryzowanego przedmiotu badań. Na podstawie przyjętych założeń czasu wolnego nie ma. Jednakże gdy zmieni się kryteria i wprowadzi odpowiedni kontekst uzasadnienia, to można dowodzić, iż on istnieje. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku mamy do czynienia z kon- wencjonalizmem, tj. z zastosowaniem konwencji wskazującej, że czas wolny nie istnieje oraz że na pewno jest. Gdy przyjmie się, że czas wolny istnieje, jak to ma miejsce w badaniach nad sportem for all, to okazuje się, że sformułowanie powszechnie obowiązującej definicji czasu wolnego jest w istocie zadaniem niemożliwym do spełnienia, podobnie jak w przypadku wielu innych pojęć właściwych dziedzinom humanistycznym. Każda próba określenia np. religii, kultury, osobowości czy zdrowia zawiera, m.in. zdaniem Karla Poppera, wcześniej czy później dostrzeżone znamię fallibilizmu, zwiastun przyszłego upadku, czyli błąd, niedociągnięcie, sformułowanie dyskusyjne. Ow’e próby pozostawiają w związku z tym pewien niedosyt teoriopoznawczy oraz wrażenie, iż można by dane ujęcia przekształcić, zmodyfikować, udoskonalić.